Najważniejsza lekcja córko, abyś ty umiała, kochać kogoś z głębi serca, miłości ufała

UWAGA! Ta strona używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.
"Informacje o plikach cookies".

Kiełbie we Łbie (2012) - teksty

Lista utworów

  1. "Baleron w kartoflach pod keczupem" ? 6:39
  2. "Baba i dziad" ? 4:43
  3. "Bagno" ? 3:40
  4. "Klocki" ? 3:22
  5. "Rakieta" ? 4:04
  6. "Pijawki" ? 4:57
  7. "Monopol" ? 3:34
  8. "Motyl" ? 4:46
  9. "Buraki" ? 4:18
  10. "Psy, krowy i kapusta" ? 4:35
  11. "Pancerz" ? 3:50
  12. "Paliwoda" ? 4:55

Baleron w kartoflach pod keczupem

Mój pokoik taki malutki
Drzwi pozamykane do całego świata
Chciałbym więcej, bardziej i mocniej
Jestem ptakiem, który nie potrafi latać

(Gdzie ja jestem, halo jest tu kto?
Czy ktoś mnie słyszy?
Jeżeli mnie słyszysz, odezwij się)

Mój pokoik nie ma okienka
W kącie leży stara, zardzewiała łyżka
Na stoliku pusty talerzyk
Po podłodze biega przestraszona myszka

(Pomocy! Czy ktoś może mi pomóc?
Nie wiem gdzie jestem
Proszę, pomóżcie)

Mój pokoik zimny i obcy
Wielkim kłamstwem przezroczystym jak powietrze
Jest wydęty, pękają ściany
Takie kłamstwo nie jest w stanie więzić wiecznie

(Błagam wypuśćcie mnie
Obiecuję, że nikomu nie powiem, naprawdę
Wypuści mnie ktoś?
Halo, no do jasnej cholery)

Kto, kto, kto mnie tu wsadził
Narzucił, nakazał, wyzyskał, zdradził
Żar, żar mojej miłości
Gaszony przez ich puste wartości
Dziesięć procent z życia wzięte
Proszę o resztę, gotowy jestem
Zedrzeć z siebie twardą skórę
Szukać, błądzić, malować chmury
Tam daleko odnajdę siebie
Tam daleko prawdę wygrzebie
Runie mój świat, oburzę się wielce
To mnie uwolni, odpuszczą lejce
Co mi wpoili, nie ma już sensu
Nigdy nie miało, widzę to wreszcie

Nie wierzę, że
Baleron jest
Potrzebny mi
Bym godnie żył

Nie wierzę, że
Keczup to krew
Nie boję się
Już nie nabiorę się

Nie jestem lalką, nie chcę
Być plastikowy, nie chcę
Nie jestem piłką, nie chcę
Biec, gdzie mnie poślą, nie chcę
Nie jestem ścierką, nie chcę
Wycierać mebli, nie chcę
Nie jestem ślepy, nie
Wierzyć w bzdury nie chcę

Misie są dobre
Misiaczki twierdzą, że
Niebieskie słonie
Lewitują pośród drzew
Misie są dobre
Niestety mylą się
Niebieskie słonie
W ich fantazjach rodzą się

Gdy pył opadnie
Zobaczysz, że

Nie ma bąków
Więc żaden nie mógł ugryźć cię
Wszędzie komary
Które wciąż chłepczą twoją krew
Nie ma bata
Więc nie potrzebnie bałeś się
Koniec to koniec
Nie płacz, bo tak najlepiej jest

Nic tak nie dziwi, nic, jak prawda
Nic tak nie dzieli, nic, jak prawda
Nic tak nie uczy, nic, jak prawda
Nic tak nie budzi, nic, jak prawda
Nic tak nie złości, nic, jak prawda
Nic tak nie smuci, nic, jak prawda
Nic tak nie leczy, nic, jak prawda
Nic tak nie przetrwa, nic, jak prawda

Mój pokoik nie ma już ścianek
Nie ma dachu, ani drzwi, ani podłogi
Widzę kwiaty, chmury i ptaki
I rozumiem jaki byłem w to ubogi

Baba i dziad

Baba jest piękna
I piękny jest dziad
Oboje tworzą brzydki świat
Lęka się baba
i lęka się dziad,
że wszystko w końcu trafi szlag

Baba jest mądra
I mądry jest dziad
A razem tworzą głupi świat
Udaje baba
i udaje dziad,
że warto męczyć się tyle lat

Miała baba dziada
A dziad był baba
Nie łaził, nie latał, a tylko wodę nosił
Umył babie nogi

Miała baba pasztet
Bo dziad był baba
Nie jęczał, nie stękał, a za to pluł w brodę
Żale trzymał w sobie

Ref.:
Baba i dziad
W tym samym piecu palą od lat
Niech zdejmą bielmo z oczu

Baba i dziad
Wyniszczą siebie, szkoda ich tak


Baba ma serce
I serce ma dziad
A między nimi serca brak
Cieszy się baba
Nie cieszy się dziad
To kiedyś wszystko trafi szlag

Baba jest dziwna
I dziwny jest dziad
Nie rozumieją swoich wad
W błędzie jest baba
i w błędzie jest dziad
że warto męczyć się tyle lat

A dziad macał baby
Aby przy kości
I zdradzał i kłamał i się wypocił baran
Z babą pod pierzyną

I miał dziad zabawę
w baby i babę
Przebierał, wybierał, sapała świnia w chlewie
Babę bałamucił

(refren)

Pieli pieli dziad
pieli baba
Pieli babę dziad
Dziada pieli baba

Pieli pieli dziad
pieli baba (dziada pieli baba)
Pieli babę dziad
Dziada pieli baba (pieli dziada)

(refren)

Siała baba mak
Nie wiedziała jak
A dziad wiedział
Nie powiedział
A to było tak

Bagno

Buty obłocone
Spodnie przemoczone
Gdzie żeś ty był?
Ręce pozdzierane
A twarz trupioblada
Ale w oczach nadal ogień
Który żywo płonie
Pokonał strach
Wdeptał węża butem w piach
W końcu sięgniesz swoich gwiazd
Musisz tylko podnieść się
I spróbować jeszcze raz

Kolejny raz (riva, riva)
Stań twarzą w twarz (riva, riva)
Z czarnym jak śmierć (riva, riva)
Posłańcem zła (riva, riva)
Zabełta ci (riva, riva)
Bredniami łeb (riva, riva)
Znieczuli na kwiatostan i koronę drzew

Ktoś mnie znieczulić chce
Na kwiaty wokół mnie
Popląta myśli me
Padlina karmią mnie
Bym jadem zatruł się
Bym przyjął dary, podziękował
Ładnie się zachował
Złagodzić mój stan
Zasłonić mi krew
Zabełtać mi łeb
Ukoić chcą lecz tylko rozjuszą mnie

Jak wścieknę się
To nie odpuszczę
Choć bym miał skonać
Młota z ręki nie wypuszczę

Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że
Straszono mnie bez sensu
Chcąc zamącić w mojej głowie

Jak wścieknę się
To nie odpuszczę
Choć bym miał skonać
Młota z ręki nie wypuszczę

Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że
Straszono mnie bez sensu
Chcąc zamącić w mojej głowie

Nogi wymęczone
Mięśnie obolałe
Po co ci to?
Ręce jak w delirce
Mina niewesoła
Ale gdzieś tam w środku
Drapie, kopie, tłucze
Aby zrzucić sieć
Złowił rybę z pióropuszem
Niedowiarkom wyjdą gały
Nie wiedzieli, że tak można
Bo za szybko się poddali

Nie poddaj się (riva, riva)
Złudzeniu, że (riva, riva)
Okrutny los (riva, riva)
Załatwił cię (riva, riva)
Wszystko co chcesz (riva, riva)
W zasięgu jest (riva, riva)
Tylko sam siebie powstrzymujesz
By to mieć

Zawadzam sobie sam
Odpuszczam myśląc, że
Nie uda się, no gdzie?
Tyle okazji mam
Lecz wolę przespać je
i powiem w ramach swej godności
Nie ma możliwości
Złagodzę się sam
Zasłodzę swą krew
Zabełtam swój łeb
Ukoję się, potem znów otrząsnę się

Jak wścieknę się
To nie odpuszczę
Choć bym miał skonać
Młota z ręki nie wypuszczę

Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że
Straszono mnie bez sensu
Chcąc zamącić w mojej głowie

Tak wściekłem się, że
Nie odpuszczę
Choć bym miał skonać
Młota z ręki nie wypuszczę

Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że
Straszono mnie bez sensu
Chcąc zamącić w mojej głowie

Wejdę do bagna, aby udowodnić tobie, że
Straszono cie bez sensu
Chcąc zamącić w twojej głowie

Klocki

Koleżanko cytrynowa
nie masz rączek
Ale szkoda
Nie masz nóżek
Ale co tam
Razem pobawmy się
Hej kolego porzeczkowy
Jesteś kwaśny
Ale zdrowy
Pompuj piłkę
Wkładaj buty
Razem pobawimy się

I nawet jeśli czarne chmury
Wnet zasłonią niebo nam
I ktoś mi schowa wszystkie klocki
I nawet jeśli zostanę sam

I tak będę skakać po tapczanie
I nigdy szare życie mnie nie złamie
Na podłodze leżą klocki rozsypane
Ja poukładam je

Koleżanko malinowa
Cała jesteś
Owłosiona
Niech ci któryś
Naubliża
Walnę go w pusty łeb
Hej kolego truskawkowy
Jesteś taki
Przestraszony
Wyłaź z domu
Na powietrze
Z deszczem oswoję cię

I nawet jeśli czarne chmury
Wnet zasłonią niebo nam
I ktoś mi schowa wszystkie klocki
I nawet jeśli zostanę sam

I tak będę skakać po tapczanie
I nigdy szare życie mnie nie złamie
Na podłodze leżą klocki rozsypane
Ja poukładam je

I tak moich marzeń wam nie oddam
Póki w żyłach krew
Nigdy się nie poddam
Będzie trzeba to bałagan
Swój posprzątam
Ja poukładam się

I tak będę skakać po tapczanie
I nigdy szare życie mnie nie złamie
Na podłodze leżą klocki rozsypane
Ja poukładam je

I tak moich marzeń wam nie oddam
Póki w żyłach krew
Nigdy się nie poddam
Będzie trzeba to bałagan
Swój posprzątam
Ja poukładam się

Rakieta

Największa bzdura zawsze sprzeda się

Kaboom

To informacja stroi się
Tapetę ma na twarzy
Wkłada kieckę na topie
I szminkuje usta
Pragnie cię, że hej
Dla ciebie zdejmie stanik
I ściągnie wolno majtki
Odsłaniając wszystko
Mówią, że
Tamta łajdaczką jest
Tamten na baby pies
Ma złote kozaki
Huk i szum
Głośna rakieta bzdur
By temat mogły mieć
Żałosne prostaki

Bum Bum
Rakieta Bum
Woły chcą słyszeć, że
Bum Bum
Rakieta Bum
Ludzie to gady złe
Bum Bum
Rakieta Bum
A hieny wiedzą, że
Bum Bum
Rakieta Bum
To zawsze sprzeda się
Sensacja kupi cię
Kaboom

Wielka sensacja urwie łeb
Podzieli na dwie strony
Wypluje fanatyków
Wyostrzy poglądy
Wielki mur, że hej
Rozmowa przy herbacie
Komentarz w internecie
Każdy głupek mądry
Mówią, że
Kapiszon groźny jest
Bomba nie skrzywdzi cię
Wolność to kajdany
Mówią, tak
Bo dobrze wiedzą, że
Sensacja kupi cię
Już jesteś sprzedany

Bum Bum
Rakieta Bum
Hieny już wiedzą, że
Bum Bum
Rakieta Bum
Woły są ciemne, więc
Bum Bum
Rakieta Bum
Łatwo zagonić je
Bum Bum
Rakieta Bum
Tam, gdzie się tylko chce
Sensacja kupi cię
Kaboom

Mówią, że
Panda mordercą jest
Koala zeżre cię
Bo polubił mięso
Straszą cię
Rakietą ciężkich bzdur
A ty uwierzysz w ich
Historyjkę niecną
Mówią też, że
Wilk obroni nas
Przed rottweilerem złym
Zabije go z bogiem
Mówią tak
Bo dobrze wiedza, że
Ty nie domyślisz się
Kto jest twoim wrogiem

Bum Bum
Rakieta Bum
Sensacja kupi cię

Pijawki

Kurtyna w górę - tam są pijawki
opite, pełne, nienasycone
Rzucają piękne, choć puste słowa
W ich wielkich sercach zdrada się chowa

Wszędzie pijawki, wbite przyssawki
Krew się wymiesza w gardle pijawki

Poklepią plecy chytre wampiry
To nie ich uśmiech, kreują siebie
Cudze prezenty faryzeuszy
Nie daj się zwieść, że były dla ciebie

Wszędzie pijawki, wbite przyssawki
Krew się wymiesza w gardle pijawki
Są takie słodkie, życzliwe, kochane
Dla twego dobra z niebios zesłane

Choć im zawdzięczasz wiele
To nie są twoi przyjaciele
Nie, nie są, gdyż
Ich aura cała czarna

Majestatyczne, wielkie pijawki
Swobodnie brudzą wodę sadzawki
Wypełnią kielich twojej próżności
Zranią okrutnie z chorej zazdrości

Wszędzie pijawki, wbite przyssawki
Krew się wymiesza w gardle pijawki

Niemądre, podłe są te pijawki
ślepe i głuche, gonią za wiatrem
To co zyskają, spłynie w odmęty
Utonie w brudnej wodzie sadzawki

Wszędzie pijawki, wbite przyssawki
Krew się wymiesza w gardle pijawki
Są takie słodkie, życzliwe, kochane
Dla twego dobra z niebios zesłane

Choć im zawdzięczasz wiele
To nie są twoi przyjaciele
Nie, nie są, gdyż
Ich aura cała czarna

Choć już im zaufałeś
Nigdy mój drogi ich nie znałeś
Wiedz o tym, że
Odwrócą się od ciebie

Wszędzie pijawki, wbite przyssawki
Krew się wymiesza w gardle pijawki
Są takie słodkie, życzliwe, kochane
Dla twego dobra z niebios zesłane

Choć im zawdzięczasz wiele
To nie są twoi przyjaciele
Nie, nie są, gdyż
Ich aura cała czarna

Choć już im zaufałeś
Nigdy mój drogi ich nie znałeś
Wiedz o tym, że
Odwrócą się od ciebie

Odwrócą się od ciebie

Monopol

Masz wolny wybór
Możesz wybrać sobie pionki w grze
Żółty, czerwony, zielony, niebieski
Jaki chcesz
Postępuj zawsze według ściśle
Określonych zasad
Ustawiaj się na planszy
Czas rozpocząć wielką grę

Pieniążki będą twoje
Gromadzić musisz je
Trzeba mieć ich najwięcej
By wygrać wielką grę

Pieniążki są jak magnes
Gracze gromadzą się
Wysadzisz wszystkich z siodła
Zwyciężysz w wielkiej grze

Na kostce sześć
Przesuwasz się
Najwyższa suma oczek
Pieniądz bliżej jest
Każdy twój ruch
Przenosi cię
Na pole, które decyduje
Co następnie stanie się

W końcu nauczysz się
Kłamać, by przetrwać grę
Mistrzem planszy staniesz się
Czy już oddałeś się tej grze?
Czy już nauczyłeś się?

Kupiłeś działki, czynsz pobierasz
I bogacisz się
Niech pozostali gracze płacą
Utrzymują cię
Musisz być wobec nich bezwzględny
Nie przejmować się, że
Ich zrujnujesz
Gdy zabierzesz ten ostatni cent

Pieniążków coraz więcej
Kapitał mnoży się
Gdy inni bankrutują
Ty wciąż bogacisz się

Kolejne pionki lecą
Najwięcej floty masz
Wygrałeś, lecz nie widzisz
Na planszy jesteś sam

To koniec gry
Upajaj się
Bogactwem, które zgromadziłeś
W wielkiej grze
Już wkrótce sam
Przekonasz się
Na marne były boje
W tej grze nigdy nic nie było twoje

Oddasz fortunę swą
Gdyż nowi gracze są
Czy już rozumiesz, że
W tej grze nie da wygrać się
Dałeś oszukać się
W tej grze wygrać nie da się

Motyl

Z radości bocian wcina trawę
Uwił gniazdo bycze, klawe
Cała łąka go podziwia
Chciałbyś być takim bocianem
Na drzewku domek ma
O swą rodzinę dba
Przykleję dzióbek mocno
A piórka same wyrosną

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Łaciata krowa daje mleko
Białe, pyszne z cyca swego
Cała łąka chwali krowę
Mleko lepsze od owczego
Krowa swą przestrzeń ma
Wszystkich na łące zna
Przyszyje białe łaty
Będą mnie szanować kwiaty

Motyl udaje krowę
Tak mało wiesz o sobie
Szukaj odbicia w lustrze
Ono ukryte w tobie
Nie chowaj skrzydeł w trawie
Niech się zawstydzą pawie
Potencjał nosisz w sobie
Większy niż ci się zdaje

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Cudowny krecik kopie norę
Jaka nora, ja pitolę
Ściany mocne, piękne, gładkie
Och zazdrościsz mu ukradkiem
Krecik choć ślepy jest
Ceni go każdy zwierz
Wykopię wielką dziurę
Oczy się pokryją mułem

Motyl udaje krowę
Tak mało wiesz o sobie
Szukaj odbicia w lustrze
Ono ukryte w tobie
Nie chowaj skrzydeł w trawie
Niech się zawstydzą pawie
Potencjał nosisz w sobie
Większy niż ci się zdaje

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Jest jeszcze czas
Choć nie dużo już go masz
Czas przecieka ci przez palce
Nie siedź więcej na dojarce, nie

Jest jeszcze czas
Choć nie dużo już go masz
Czas przecieka ci przez palce
Nie siedź więcej na dojarce

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Leć, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury (hasz hasz)

Pokaż żeż się (hasz hasz)
Lec, mały leć (hasz hasz)
Poszybuj w górę i pomaluj chmury

Do góry
Pomaluj chmury
Poszybuj w górę

Buraki

Wiatr niesie zapach kwiatów
I orzeźwia mnie.
Słońce chowa szare barwy
Bym rozchmurzył się.
Wszystkie muszki i kwiatuszki
Przyjacielem mi.
Tylko ludzie jacyś dziwni
Jakby byli źli.

Burakom nie podoba się
Co to jest? Ale co?
O czym to? Nie ma, że.
To nie tak. Nie ma co.
Ale nie. Ale źle.
Jak to ty? Kiedy to?
Na co to? Ale jak?
Ale on. Ale ty.
Musisz tak. Musisz śmak.

Chamidła, prymitywy,
Jełopy, troglodyci,
Tępaki, patafiany,
Dureń i młot.

Gdy wszystko gra
Zawsze znajdzie się
Burak, albo dwa
Którzy mądrzą się.
Najgorsze, że
Burak mało wie,
Ale będzie piał
Bo on bystry jest.

Gdy osiągniesz cel
I cieszysz się,
Gdy dotarłeś tam,
Gdzie nie dało się,
Już słychać go,
Burak dobrze wie,
Gdzie szpilę wbić,
By bolało cię.

Nie walczę z wiatrakami,
Nie wytępię ciemnoty.
Usiądę tam, gdzie odnajdę święty spokój.

Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.

Buraki wszędzie znajdą się.
Za co to? Po co to?
Ile dał? Ile miał?
A bo tak. A bo nie
Ale jak? Ale nie
Abo on. Abo ty
Nie ma jak. Nie ma tak.
Ten to nie. Ten to źle.
Bo on tak. Bo on śmak.

Tumany i kołtuny,
Mądrale, ignoranci,
Naburmuszone ćwoki,
Kretyn i głąb.

Gdy pęknie słój,
Burak wtrąci się.
Będzie głośno piał,
Bo on wiedział, że
To, co ze szkła,
Kiedyś stłucze się.
Burak wiedział to,
Nie pomylił się.

Gdy spadnie deszcz
I przemoczysz się,
Burak wrzeszczy już,
By pouczyć cię.
To tępy buc,
Takich pełno jest.
Marchewkom tak,
A burakom nie

Nie walczę z wiatrakami.
Nie wytępię ciemnoty.
Usiądę tam, gdzie odnajdę święty spokój.

Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.

Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.
Mam na to wszystko wyjebane.

I jeszcze jedno dodam
Bo to ważna rzecz.
Chciałbym podziękować wszystkim
Sprawiającym, że
Moje życie jest namiastką cudownego snu.
Burak niech się żółcią krztusi
No i dobrze mu.

Psy, krowy i kapusta

Świergolą ptaki
Świeci słonce pełnym blaskiem
Ogromny balon
Pęknie z hałaśliwym trzaskiem
Gwiazdy na niebie
Wiedzą lepiej od ciebie
Wszystko co świeci
W końcu głuchy mrok pogrzebie

Nie jestem ciemię bity
W kieszeni trzymam chustę
Wiem, że zapłaczę gorzko
Gdy kielich będzie pusty

A póki co tańczę boso w krzakach
I razem z wiatrem latam
Degustując w smakach
Unoszę się na łaskotkach róży
Wypijam nektar
Z purpurowiej letniej burzy

Wszystko co pachnie, żyje
Płonie i przygasa
Wszystko co rodzi się
Kosmiczna życia masa
Wszystko co piękne, co dojrzewa
Lata, pluska
Psy, krowy i kapusta

Zdziczałe wilki
Pałaszują resztki krowy
Ślepy zegarmistrz
Mierzy czas izotopowy
Pieskom jest żal, wiec
Już nie machną swym ogonem
Widzą, że nadszedł czas
Gdy ryba w wodzie tonie

Nie jestem ciemię bity
W kieszeni trzymam chustę
Wiem, że zapłaczę gorzko
Gdy kielich będzie pusty

A póki co tańczę boso w krzakach
I razem z wiatrem latam
Degustując w smakach
Unoszę się na łaskotkach róży
Wypijam nektar
Z purpurowiej letniej burzy

Wszystko co pachnie, żyje
Płonie i przygasa
Wszystko co rodzi się
Kosmiczna życia masa
Wszystko co piękne, co dojrzewa
Lata, pluska
Psy, krowy i kapusta

A póki co tańczę boso w krzakach
I razem z wiatrem latam
Degustując w smakach
Unoszę się na łaskotkach róży
Wypijam nektar
Z purpurowiej letniej burzy

Psy, krowy i kapusta
Nasz czas rozmaże nas
Nie będzie łez z oczu pustych
A dni przepadną
Nie będzie światła
W nicości utonę
Wszystko co znałem
Ciemność pochłonie

Psy, krowy i kapusta
Nasz czas rozmaże nas
Nie będzie łez z oczu pustych
A dni przepadną w dal
Psy, krowy i kapusta
Ten cud nie zdarzy się
To co martwe jest już puste
W mroku pogrzebane
Nie będzie światła
W nicości utonę
Wszystko co znalem
Ciemność pochłonie

Pancerz

Proszę
Przykryj mnie kocykiem
Znowu zabolało
Tylko przed twym sercem
Odkryję swą krzywdę
Tylko ty zrozumiesz
Potrzebuję ciebie
Schowaj mnie przed światem
Pod pancerzem swym

Pomóż proszę teraz mi, abym nabrał sił
Abym znów przekonał się i zaufał ci
Tylko ty naprawdę wiesz, kim ja jestem i
Klucze masz do mego serca zatrzaśniętych drzwi


Gdy chce mnie pożreć niedźwiedź
Z tobą nie boję się
Pod twym pancerzem zasnę
Nic mi nie stanie się


Proszę
Przytul mnie do siebie
Potrzebuję ciepła
Bardzo ci dziękuję
Za to, że trwasz przy mnie
Wstyd mi tobie wyznać
Ile dla mnie znaczysz
Nie chcę ciebie stracić
Ty dopełniasz mnie

I niewielu to zrozumie, ja to dobrze wiem
Bo dla biednych, smutnych misiów tyś jest obca rzecz
Sam też nigdy nie odgadnę, jak to dzieje się
Że wystarczy być kochanym, aby nie bać się


Gdy chce mnie pożreć niedźwiedź
Z tobą nie boję się
Pod twym pancerzem zasnę
Nic mi nie stanie się


Gdy cię nie ma
Pustkę czuję
Miłości, ciebie potrzebuję
Pachną kwiaty
Szumią drzewa
Miłości, za to ci dziękuję

Nawet przed sobą ciężko przyznać się
Że bez miłości świat by pożarł mnie
I choć tak silny wam wydaję się
Miłości, zawsze potrzebuję cię


Gdy chce mnie pożreć niedźwiedź
Z tobą nie boję się
Pod twym pancerzem zasnę
Silny obudzę się

Paliwoda

Paliwoda
Zerwał, zerwał więzy
Uwolnił się
Paliwoda
Zburzył, zburzył mury
Wyzwolił się
Paliwoda
Przebił nożem bestię
Powalił je
Paliwoda
Spalił, spalił truchło
Trupojada

On nie zatrzyma się
On idzie zemścić się
On idzie schwytać cię

Już mi gadzie ciebie szkoda
Bo cię dorwie paliwoda
Byłeś podły i nikczemny
Teraz tylko jesteś biedny
Los odwrócił twoje karty
Już niedługo będziesz martwy
Ty pogardy godny smrodzie
Nie uciekniesz paliwodzie

Pomsta
Pomsta chwata
Zło już się dokonało
On pomści całe zło
I zejdzie po bydle na dno
On pomści zło
Zmiażdży
On pomści zło
Zetrze
On pomści całe zło
I zejdzie po bydle na dno

On idzie zemścić się

Jest ruchliwy jak łasica
Ostateczny jak kostnica
Litość nigdy go nie bierze
Zawsze bije w dobrej wierze
Gromi bestie i potwory
I przegania senne zmory
Tam gdzie rozpacz i pożoga
Tam nadzieją paliwoda

Pomsta
Pomsta chwata
Zło już się dokonało
On pomści całe zło
I zejdzie po bydle na dno
On pomści zło
Zmiażdży
On pomści zło
Zetrze
On pomści całe zło
I zejdzie po bydle na dno

Paliwoda
On zmiażdży, zetrze, zbije
Zniszczy, złamie i zabije
On zmiażdży, zetrze, zbije
Zniszczy, pomści zło

Plugawe stwory
Biała jak płótno
Wykrzywiona w panice twarz
Cios sięgnął bestie
I bryzgnęła gorąca krew
Runęła z hukiem
Zemsta dokonała się

Pomsta
Pomsta chwata
Zło już się dokonało
On pomści całe zło
I zejdzie po bydle na dno
On pomści zło
Zmiażdży
On pomści zło
Zetrze
On zmiażdży, zetrze, zbije
Zniszczy, złamie i zabije
On pomści zło
Zmiażdży
On pomści zło
Zetrze
On pomści całe zło
I zejdzie po bydle na dno

Paliwoda
Zerwał, zerwał więzy
Uwolnił się
Paliwoda
Zburzył, zburzył mury
Wyzwolił się
Paliwoda
Przebił nożem bestię
Powalił je
Paliwoda
Spalił, spalił truchło
Trupojada

Paliwoda

Patroni

 

FACEBOOK

Projekt strony:

Kontakt: